środa, 27 listopada 2013

Orson Scott Card - Ksenocyd

8/10


Kolejna odsłona sagi o Enderze i tak samo jak poprzednia wciągająca od pierwszego zdania.

W tej części Andrew Wiggin, Mówca Umarłych, znajduje się nadal na planecie Lusitania. W trakcie poszukiwania prawdy wychodzą na jaw fakty o śmiertelnym wirusie descolady. Życie i rozwój pequeninos jest nierozerwalnie z nią połączony, niestety dla ludzi jest równoznaczny ze śmiercią. Nie leży to w interesie Kongresu międzyplanetarnego, na tyle nie leży, że postanawia wydać na Lusitanię wyrok skazujący na zagładę. Czasu nie jest wiele, Andrew robi wszystko co w jego mocy, żeby powstrzymać nieuniknione, jego siostra, która przylatuje z całą rodziną na Lusitanię, jako Demostenes, rozsyła wiadomości w przestrzeń, co umożliwia jej kolejna inteligentna forma życia - Jane, przyjaciółka Endera, byt żyjący w ansiblach i połączeniach komputerowych. Do tego dochodzą jeszcze genialni naukowcy z innej planety wyznający religię Drogi, wśród których są tacy, którzy poddańczo oddani są swoim bogom, czy raczej Kongresowi, jak i tacy, którzy zaczynają rozumieć. Akcja jest gęsta i napięta, a walka odbywa się na wszelkich możliwych płaszczyznach.

Bardzo polecam całą sagę o Enderze (choć w sumie sama przeczytałam dopiero 3 części). Jest pełna filozofii, bohaterowie są dopracowani i intrygujący, a światy bardzo interesujące. Autor tworzy wciągające głębokie światy, w których z przyjemnością można się zagubić i siadając na odległej zapomnianej przez Boga i ludzi planecie na skałce o niezbadanej strukturze zastanowić się nad bytem, władzą, czy lojalnością. I to wobec kogo? Orson Scott Card ma tę wspaniałą umiejętność wciągania czytelnika w zawiłe światy i mnie te światy pochłaniają bez reszty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...