Słowa są jak oddech. Wypowiadasz je i znikają. Ale pismo zamyka je w pułapce. Można pisać całe historie, poematy. To magia.
W tej części spotykamy dojrzewającego Uhtreda, który, niestety, nadal jest jakby rozszczepiony pomiędzy dwoma osobowościami, duńską i saską. Młody właściciel ziemski poprzez swoją żonę związany z południem coraz bardziej nudzi się jako mąż i lord. Pewnego dnia nadpływa statek z jego przyjacielem Leofrickiem i razem postanawiają wyruszyć w morze 'patrolować' je. Wspólnie z oddaną załogą statku dopływają do krańca Anglii. Tam udaje im się obfita napaść na uciekających Brytów. Oczywiście, pomimo udanych łowów na skarby, dopada ich gniew króla i młody butny Uhtred musi stanąć do walki na śmierć i życie, żeby udowodnić swoją prawdę. W trakcie pojedynku ze Steapą najeżdża ich armia Duńczyków. Sasi, jak zwykle, popadają w rozsypkę i każdy ucieka gdzie może.
Uhtred dociera do bagna, na którym, przez przypadek, ratuje Alfreda i jego żonę wraz ze świtą ich księży.