Dlaczego świetliki tak szybko umierają?
Dziś trochę inaczej, dziś będzie o filmie. Dość sporadycznie sięgam po kreskę z gatunku anime, choć już długi czas pozostaje bezbrzeżnym fanem słynnego Hayao Miyazaki, który dla jest dla mnie wykładnikiem tradycyjnej japońskiej kreski, a jego kreacje tyle psychodeliczne, co niesamowicie żywe i przekonujące.
Dziś dzięki głębokiej myśli Agi (dziękuję :) ) mogłam obejrzeć Grobowiec Świetlików.
Może na początku krótko o filmie. Jak okładka wskazuje, bohaterami filmu jest dwójka dzieci. Właściwie to brat i siostra. Ich losy nie są łatwymi i beztroskimi dniami jakie należą się wszystkim dzieciom. Ich historia przypada na tragiczne czasy drugiej wojny światowej, czasy horroru i piekła na ziemi, z którymi nie każdy dorosły potrafi sobie poradzić. Mimo całego zła Seita i jego mała siostrzyczka, Setsuko, próbują zachowywać się jak na dzieci przystało. Przedwcześnie dojrzały chłopiec, syn oficera marynarki wojennej, stara się pokazać siostrzyczce piękno świata. Świetliki, które tu stanowią tak dobitną symbolikę, tworzące piękno nocy. Można śmiało powiedzieć, że cała miłość przekazana w tym filmie zawiera wszystko, co powinno zawierać to uczucie. Oddanie, poświęcenie, radość, dawanie, piękno i dobro, a wszystko w tych okrutnych dla ludzkości czasach.
Nie będę opisywać fabuły, ponieważ film jak to film, nie zajmie zbyt wiele, a jest po stokroć warty obejrzenia. Mogę za to powiedzieć, że wywarł na mnie ogromne wrażenie i nie przesadzę mówiąc, że jest tyle piękny, co wstrząsający. Jest to jeden z lepszych filmów, jakie w ogóle widziałam.
Jeśli chodzi o stworzenie filmu, to trzeba oddać tu sprawiedliwość i napisać, że jest to klasyczna japońska animacja starej szkoły. Każde ujęcie jest dopracowane, wszelkie sceny idealnie współtworzą nastrój filmu. Wspaniałe postaci, cudowne krajobrazy.
Bardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz