Jarle Klepp jest przeciętnym, nieprzeciętnym siedemnastolatkiem mieszkającym w niewielkim miasteczku w Norwegii. Jest przeciętnym nastolatkiem - zbuntowanym, odrzucającym zasady i gnuśną muzykę, zachwycającym się wolnością, mocniejszymi brzmieniami i seksem. Ale Jarle jest też w pełni nieprzeciętnym nastolatkiem, bo kto z nas był kiedykolwiek przeciętny? Wszyscy byliśmy sobą i w swoim mniemaniu wielkim indywidualnym istnieniem, które nie poddawało się konwenansom. Byliśmy po prostu SOBĄ. I tak jest, lub bardzo chce być Jarle Klepp.
Wbrew pozorom życie Jarlego nie stanowi łatwego, przyjemnego i buntowniczego ciągu ciekawych wydarzeń i historii. Jego życie to pasmo niebotycznych wzlotów i tym bardziej bolących upadków, bo i wysokość radości niebagatelna, a co innego spaść z parteru niż z potężnego wieżowca.
Nasz bohater zmaga się z codziennymi problemami własnego podwórka jak i z wielkimi problemami świata, polityki i zagrożeń naturalnych, a w tym wszystkim dochodzi uczucie. Miłość, która, jak zawsze, nic sobie nie robi z zasad, reguł, opinii, czy rządów. A Jarle musi podejmować decyzje, które, jak pewnie wiecie, nie będą naiwnie proste, a raczej skomplikują i utrudnią mu życie w najgorszy możliwy sposób.
To cholerna (wybaczcie słownictwo) podróż w czasie. Moja podróż! Może po tym krótkim streszczeniu, które Wam troszkę wyżej podałam i po okładce książki nie wyda się Wam ona atrakcyjna. I chciałam też zaznaczyć, że na pewno z każdego względu będzie to książka zawsze bliższa osobom troszkę starszym, gdyż tło wydarzeń, czyli lata 90 zeszłego stulecia, przewijają się w każdym akapicie, co właśnie sprawiło, że moje pierwsze słowa, pierwsze dwa zdania wyglądały właśnie tak, jak wyglądały. Wydarzenia, muzyka, ustrój polityczny, a nawet, c może dla niektórych będzie nie do uwierzenia, ale wątpliwości i rozterki Jarlego, to moje przeżycia i myślę, że nie pomylę się bardzo mówiąc, że są to emocje, które trawiły większość nastoletniego społeczeństwa w tamtym okresie. Każde pokolenie ma pewne wspólne odczucia i przeżywa podobne nastroje dzięki wspólnym czasom, ideologiom i trendem. I tak historia Jarlego opisuje życie wszystkich nastolatków z lat 90, nawet jeśli byliście tą drugą opcją o lżejszym brzmieniu muzycznym, zrozumiecie, bo współistnieliście razem z Jarlem i ze mną, i nam podobnym.
Tore Renberg napisał wspaniałą opowieść o miłości w czasach rock'n'rolla i punka. Nie dajcie się jednak zwieść nie jest to miłość tradycyjna, bo czasy nie były takie. Trochę tu zaspoileruję, żeby potem ktoś nie nie wyrzucił, że nie 'ostrzegłam' to miłość jednego nastolatka do drugiego. Zobaczymy tu oblicze miłości homoseksualnej, ale w bardzo delikatnym wydaniu, właściwie w wydaniu zauroczenia, motyli w brzuchu i tęsknoty. Nie nastawiajcie się na homoseksualizm bez zakazów, bo nic takiego tutaj nie znajdziecie. To książka o fascynacji, pamiętajcie, że to nie wiek XXI gdzie seks i wyuzdanie nie ma zahamowań, a żeby coś było dla odbiorcy ciekawe musi być często dosadne, to lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Tu nastolatki niewiele wiedziały poza tym, czego dowiedziały się z telewizji i radia, to czasy, kiedy nie istniały komputery w dzisiejszym wydaniu i jeśli się chciało z kimś pogadać to często trzeba było się do niego pofatygować, bo komórek też nie było. Tu nastolatki, poza tradycyjnym okazywaniem buntu młodzieńczego podczas imprez i słuchania jakiegoś typu muzyki, przeżywali swoje fascynacje w ciszy i zakątku własnej duszy, nieśmiali i często wycofani. Takie było nasze pokolenie, a przynajmniej tak pamiętam swoje paczki przyjaciół.
Może trochę o budowie książki. Jak zwykle z książkami skandynawskimi, tak i z tą, miałam ten sam problem - imiona. Może po przeczytaniu już kilku powieści literatury skandynawskiej nie tak trudno mi rozdzielić teraz żeńskie od męskich, choć są takie, które pozostają oczywiste nadal jest parę takich, nad którymi muszę się zastanowić ;)
Książka jest napisana prostym jeżykiem i wręcz poprzetykana muzyką w dodatku tą, którą zawsze lubiłam. Czyta się ją bardzo przyjemnie, bo jest o czasach, które pewne pokolenie zrozumie, dla młodszego pokolenia trochę nużące mogą się wydawać pewne historyczno-polityczne fakty, ale bez nich ta książka nie miałaby tak fantastycznego klimatu swoich czasów.
Poza tym jest to przede wszystkim książka o miłości, przyjaźni, nienawiści i robieniu różnych nieprzemyślanych bzdur, które prowadzą do katastrof międzyludzkich, które okazują się nie do naprawienia. Książka, pomimo, że osadzona twardo w konkretnych czasach, co czyni ją tym wspanialszą dla starszego pokolenia, jest, mimo wszystko, uniwersalnym przekazem dorastania, eksperymentowania, smakowania życie w każdym możliwym wymiarze i dojrzewania.
Wspaniała, cudowna, nie do zapomnienia, jak moja własna przeszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz