Na początku poznajemy Kirę. Kira to mała kaleka dziewczynka, no, nie na tyle mała, żeby mieć tylko jedną sylabę w imieniu. Kira jest już starszą dziewczynką i posiada dwie sylaby. Wychowuje ją, a raczej wychowywała tylko matka, ponieważ ojca - świetnego łowcę zabrały bestie jeszcze przed jej narodzinami. Niestety małą rodzinę Kiry spotkał okropny los, jej matka zachorowała i w wyniku tej choroby zmarła. Teraz Kira czuwa przy jej martwym ciele na Polu, żeby jej dusza w spokoju mogła opuścić ciało po ceremonialnych czterech dniach. Jednakże Kira wie, że powrót do wioski będzie dla niej bardzo trudny, przede wszystkim dlatego, że jej dom wraz ze skromnym dobytkiem zostanie spalony i nie mając żadnej rodziny będzie musiała poradzić sobie z jego odbudową całkiem sama ze swoją chromą, nieużyteczną nogą.
Po powrocie okazało się, że nie będzie tak łatwo, kobiety z wioski pod przewodnictwem Vanadry, kobiety z blizną, która przeżyła atak bestii, postanowiły wyrzucić Kirę z wioski, ze swojego społeczeństwa chcąc jednocześnie zagarnąć ziemię należną jej po rodzinie. Na szczęście Rada Opiekunów postanawia zatrzymać ją i uznaje odziedziczone po matce umiejętności tkackie jako artyzm, który przyda się wiosce. I tak otrzymuje piękny pokój w jedynym Gmachu Wioski pozostałym po starych ludziach, trzy posiłki dziennie i wszystko, czego zapragnie do warsztatu pracy.
Ale czy to wszystko naprawdę jest tak wspaniałe jak mogłoby się wydawać? A co się stanie kiedy przeszłość się nią upomni?
Drugi tom Dawcy nie ma z nim nic wspólnego oprócz opisywanej dystopijnej społeczności gdzieś poza klęską świata jaki znamy. Tutaj mamy do czynienia z ludźmi biednymi, często brudnymi i żyjącymi w strachu. To okrutny świat, w którym słabsze noworodki, czy niemowlęta i niezdolni do pracy dorośli są wyrzucani na margines, wyciągani na Pole, żeby przyszły po nich bestie i je rozszarpały. W takim świecie przychodzi żyć Kirze, ale nawet tutaj znajduje oparcie w kilku przyjaciołach małym Macie i jego psie, oraz rzeźbiarzu Thomasie. Dzięki nim jej życie staje się znośne pomimo braku najbliższej rodziny.
Oczywiście nic nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać. Kira zaczyna dostrzegać dziwne, a nawet przerażające związki przyczynowo-skutkowe. Dokładnie zauważa zależność sierot z darem artystycznym a dziwnym zbiegiem okoliczności śmierci ich rodzin. A kiedy jej nauczycielka farbiarstwa, stara Annabella, napomyka jej przypadkiem, że nie ma żadnych bestii w lesie, a kolejnego dnia okazuje się, że umarła, Kira zaczyna dojrzewać do pewności, że ich społeczność nie jest taka, jakby się wydawało.
W tej niewielkiej książce Lois Lowry tak umiejętnie wplotła ludzkie słabości w życie zapomnianej społeczności ludzkiej, że nawet czytelnikom może wydawać się początkowo, że wszystko w tej wiosce jest tak jak być powinno. I dopiero z każdym kolejnym rozdziałem podnosi uchyla nam rąbka tajemnicy zza kurtyny, za którą schowane są zwykłe ludzkie słabości: zawiść, zazdrość, chciwość i to wszystko tak opakowane, że nawet wydaje się sprawiedliwe i może pożądane. Tak jak w Dawcy autorka przedstawiła szary uporządkowany świat pozbawiony woli i wyboru, żeby wspólna pracą wznieść się na wyżyny społeczeństwa i technologii, tak tutaj odkryła świat zupełnie przeciwny - prymitywny, zacofany, zaborczy i nieustępliwy. Skrawki Błękitu bardzo fajnie pokazują jak można zezwierzęcić się dążąc tylko do własnej korzyści i własnego dobra. I choć obie części nie są ze sobą powiązane teraz widzę, że to właśnie razem przekazują głębszą treść czytelnikowi, bo w końcu żadna skrajność nie wnosi nic dobrego dla ludzkości.
Jestem bardzo ciekawa, ponieważ jest jeszcze trzecia część: Posłaniec. Z pewnością jej poszukam i z wielką chęcią przeczytam.
Język, jak i w poprzedniej części, jest łatwy w odbiorze, ale nie prostacki. Lois Lowry ma wielką wyobraźnię i zamyka swoje opowieści w niezbyt grubych tomach, dzięki czemu czytelnik nie poczuje się zmęczony wielkim tomiskiem, a i tak zdąży swoją porcję przemyśleń przyjąć. Pomimo tego, że jest to young adult fiction to uważam, że obie książki posiadają tę tajemną głębię i filozofię międzywierszową, nad którą zawsze warto się zastanowić.
Po powrocie okazało się, że nie będzie tak łatwo, kobiety z wioski pod przewodnictwem Vanadry, kobiety z blizną, która przeżyła atak bestii, postanowiły wyrzucić Kirę z wioski, ze swojego społeczeństwa chcąc jednocześnie zagarnąć ziemię należną jej po rodzinie. Na szczęście Rada Opiekunów postanawia zatrzymać ją i uznaje odziedziczone po matce umiejętności tkackie jako artyzm, który przyda się wiosce. I tak otrzymuje piękny pokój w jedynym Gmachu Wioski pozostałym po starych ludziach, trzy posiłki dziennie i wszystko, czego zapragnie do warsztatu pracy.
Ale czy to wszystko naprawdę jest tak wspaniałe jak mogłoby się wydawać? A co się stanie kiedy przeszłość się nią upomni?
Drugi tom Dawcy nie ma z nim nic wspólnego oprócz opisywanej dystopijnej społeczności gdzieś poza klęską świata jaki znamy. Tutaj mamy do czynienia z ludźmi biednymi, często brudnymi i żyjącymi w strachu. To okrutny świat, w którym słabsze noworodki, czy niemowlęta i niezdolni do pracy dorośli są wyrzucani na margines, wyciągani na Pole, żeby przyszły po nich bestie i je rozszarpały. W takim świecie przychodzi żyć Kirze, ale nawet tutaj znajduje oparcie w kilku przyjaciołach małym Macie i jego psie, oraz rzeźbiarzu Thomasie. Dzięki nim jej życie staje się znośne pomimo braku najbliższej rodziny.
Oczywiście nic nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać. Kira zaczyna dostrzegać dziwne, a nawet przerażające związki przyczynowo-skutkowe. Dokładnie zauważa zależność sierot z darem artystycznym a dziwnym zbiegiem okoliczności śmierci ich rodzin. A kiedy jej nauczycielka farbiarstwa, stara Annabella, napomyka jej przypadkiem, że nie ma żadnych bestii w lesie, a kolejnego dnia okazuje się, że umarła, Kira zaczyna dojrzewać do pewności, że ich społeczność nie jest taka, jakby się wydawało.
W tej niewielkiej książce Lois Lowry tak umiejętnie wplotła ludzkie słabości w życie zapomnianej społeczności ludzkiej, że nawet czytelnikom może wydawać się początkowo, że wszystko w tej wiosce jest tak jak być powinno. I dopiero z każdym kolejnym rozdziałem podnosi uchyla nam rąbka tajemnicy zza kurtyny, za którą schowane są zwykłe ludzkie słabości: zawiść, zazdrość, chciwość i to wszystko tak opakowane, że nawet wydaje się sprawiedliwe i może pożądane. Tak jak w Dawcy autorka przedstawiła szary uporządkowany świat pozbawiony woli i wyboru, żeby wspólna pracą wznieść się na wyżyny społeczeństwa i technologii, tak tutaj odkryła świat zupełnie przeciwny - prymitywny, zacofany, zaborczy i nieustępliwy. Skrawki Błękitu bardzo fajnie pokazują jak można zezwierzęcić się dążąc tylko do własnej korzyści i własnego dobra. I choć obie części nie są ze sobą powiązane teraz widzę, że to właśnie razem przekazują głębszą treść czytelnikowi, bo w końcu żadna skrajność nie wnosi nic dobrego dla ludzkości.
Jestem bardzo ciekawa, ponieważ jest jeszcze trzecia część: Posłaniec. Z pewnością jej poszukam i z wielką chęcią przeczytam.
Język, jak i w poprzedniej części, jest łatwy w odbiorze, ale nie prostacki. Lois Lowry ma wielką wyobraźnię i zamyka swoje opowieści w niezbyt grubych tomach, dzięki czemu czytelnik nie poczuje się zmęczony wielkim tomiskiem, a i tak zdąży swoją porcję przemyśleń przyjąć. Pomimo tego, że jest to young adult fiction to uważam, że obie książki posiadają tę tajemną głębię i filozofię międzywierszową, nad którą zawsze warto się zastanowić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz