Próba zniszczenia innych gatunków jest zalążkiem samozniszczenia.
I tak dotarłam do tej smutnej chwili, w której przyszło mi się pożegnać z wędrówką z sammadami plemienia Tanu, ale, jak wiadomo wszystko, co dobre kiedyś się kończy.
Trzeci tom cyklu o życiu w Edenie Harry'ego Harrisona okazał się tak samo dobry jak poprzednie dwie części. Jest tu równie wiele emocji, wzruszeń i innych silnych uczuć, ale jest też piękno poznawania nowych krajobrazów, ekscytacja i radość z odkrywanej nowej wiedzy. Wszystko, co trzeba, żeby móc w pełni cieszyć się książką.
Koniec cyklu opowiada nam ponownie o Kerricku i jego dziwnym małym sammadzie, w skład którego weszły nawet dwa samce obcego gatunku. Oczywiście nie zaprzyjaźnili się ze wszystkimi, jak można by pomyśleć. Zawsze byli na tyle na uboczu, żeby nie drażnić swoim widokiem ludzi i tylko Kerrick z synem odwiedzali ich na pobliskiej wysepce.
Oczywiście Vainte, która przeżyła na wygnaniu, ponownie planuje zemstę na ludziach, a szczególnie tym jednym konkretnym. Jej nienawiść jest tak ostra, że niejeden czarny charakter obecnych czasów mógłby pobierać u niej nauki 'jak być złym'.
Inna grupa Yilane odrywa się na dobre od tradycji gatunku i osiada na odległym lądzie. Obserwujemy tam ich losy, wzloty i upadki. Naukę jak dojść do wszystkiego powoli własną pracą.
Również sammady - ludzkie grupy plemienne, są opisane dogłębniej, a szczególnie ich życie codzienne i rodzinne. Pojawia się potężniejszy handel wymienny.
Jest pokój między nami. Prawdopodobnie dlatego, że jesteśmy samcami. To samice są przyczyną wszelkiego zła na świecie. Strzeż się swoich samic.
Bo i w trzecim tomie nie zabraknie rozlewu krwi i podłych przebiegłych intryg, choć te głównie będą trzymały się kręgów samic jaszczurczych. Każda w miarę inteligentna Yilane chciałaby dzierżyć władzę absolutną, która jest im dana. Wyraźnie się nią napawają i nie żal im przelać krwi swojego własnego gatunku nawet przy najmniejszym przejawie nieposłuszeństwa, czy ociągania się z wykonaniem rozkazu.
W życiu zbyt wielką rolę odgrywa przypadek.
Harry Harrison stworzył wspaniałą i przemyślaną alternatywę świata i właściwie być może właśnie tylko przez przypadek nie jest ona teraz naszym udziałem, co stanowi jeszcze większą radość z czytania sagi. Po przeczytaniu wszystkich trzech tomów muszę obiektywnie przyznać, że jest to jedna z lepszych opowieści fantastycznych jakie czytałam do tej pory. Polecam ją wszystkim choć z góry uprzedzam, że magii i czarodziejskich kulek i złotowłosych elfów tam nie znajdziecie. To fantastyka wysokich lotów, ale nie tak populistyczna jak opowieści o przed chwilą przeze mnie wymienionych elementach. Nie ma tu także romansu, choć emocji jest tak wiele, że wypełnić zdołają każdego czytelnika. Nie ma wojen na miecze i czary, ale jest pełno rozlewu krwi w regularnych wojnach międzygatunkowych, które prawie przypominają walki polskich żołnierzy 'na koniach przeciw czołgom', ale gdzież determinacja i wola wolności i przeżycia nie pomogła przeżyć niejednemu otoczonemu przez wrogów.
Wszystkie części sagi o Edenie są wypełnione po brzegi akcją, pięknym krajobrazem, czy nawet filozofią. Autor wybornie przedstawił akt życia obu gatunków i bardzo trafnie i barwnie przedstawił różnice wewnątrzgatunkowe. Niezmiernie cieszę się, że mogłam uczestniczyć w tej opowieści.
Książka bierze udział w wyzwaniu: CZYTAM FANTASTYKĘ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz