Trwa wojna. Koszmar na jawie. Kilka dni przed wypłynięciem n a pole bitwy na okręcie wojenny amerykańskiej floty dochodzi do makabrycznej zbrodni. Młody żołnierz zostaje zamordowany z zimną krwią, co więcej, jego ciało jest w bestialski sposób zbezczeszczone.
Porucznik Craig Frewin, oficer żandarmerii wojskowej zostaje natychmiast skierowany do prowadzenia śledztwa w tej sprawie, w sprawie, w której podejrzani są wszyscy, bracia krwi wojny, oficerowie, służba sanitarna. Dopóki porucznik nie znajdzie jakichkolwiek śladów wszyscy są na jego liście potencjalnych morderców.
Do porucznika Frewina zgłasza się młoda pielęgniarka Ann, która odznacza się błyskotliwym umysłem i wyciąga zaskakująco trafne wnioski z miejsca zbrodni. Jest zawsze tam gdzie trzeba, żeby wspomóc śledztwo i działania żandarmerii, ale jest w niej coś, co ścina krew w żyłach i spędza sen z powiek bliskiego współpracownika porucznika, który również nosi w sobie coś, co być może stawia go na równi z każdym innym przestępcą, przynajmniej w jego własnym odczuciu.
Maxima Chattama poznałam przy okazji pierwszego tomu Trylogii Zła i było to dość udane poznanie. Kiedy zobaczyłam w wielkich boxach przewalający się grzbiet książki z nazwiskiem autora od razu wyłowiłam ją z czeluści zapomnianych i nikomu niepotrzebnych książek.
Spodobał mi się tytuł, a i okładka zwróciła na siebie także moją uwagę. Drapieżcy są interesującym thrillerem, którego tło stanowi jakaś bliżej nieokreślona scena wojenna. Czytając blurb od razu nasunęło mi się skojarzenie z Predatorem, choć tu żadne nadprzyrodzone, czy nie z tego świata zjawiska nie mają miejsca, niestety, wątpliwym bohaterem thrillera jest 'zwykły', ludzki psychopata, szaleniec. Niemniej Predatora bardzo lubię i mam duży sentyment do tego jakże słodkiego i honorowego obcego, więc skoro skojarzenie się samo tak nasunęło, to postanowiłam spróbować, bo i sam Chattam przypadł mi do gustu.
Książka bardzo mi się podobała. Ale trzeba uprzedzić co wrażliwszych czytelników, że trup się ściele gęsto i w dodatku w dość okrutnych i wymyślnych 'inscenizacjach'. Gdzieś wśród różnych recenzji wyczytałam, że od razu wiadomo kto jest naszym 'przyjemniaczkiem', sama muszę przyznać, że wcale nie wiedziałam. Może gdzieś tam myślałam o tej właśnie osobie, ale zaraz sama odrzucałam taką możliwość, więc nie mogę powiedzieć, że książka jest pod tym względem jakaś wyjątkowo przewidywalna. Spodobało mi się ścisłe zakończenie książki, które wyjaśnia wiele tajemnic i plotek na temat bohaterów.
Może książka nie jest aż tak udana jak Otchłań Zła, którą czytałam jako pierwszą z książek autora, ale dobrze spędzał mi się przy niej czas. Postaci może nie jakieś cudownie rozbudowane, ale te okruchy ciemnej strony w charakterach każdej z postaci, które i również sugerowały możliwe inne zakończenie tej układanki, trafnie opisują każdego z nas z swoimi lękami, wątpliwościami i mrocznymi zakątkami naszych dusz.
Chattam używa fajnego stylu, który lekko i przyjemnie się przyswaja. Książka obfituje w dialogi, ale i opisy, choć te często są dość brutalnymi scenami mordów. Dobrze zbudowane napięcie i mnogość postaci wciąga czytelnika, ale nie przytłacza na tyle, żeby nie rozpoznać kto jest kim i skąd się wziął.
Strach jest najpotężniejszym motorem działania.
Spodobał mi się tytuł, a i okładka zwróciła na siebie także moją uwagę. Drapieżcy są interesującym thrillerem, którego tło stanowi jakaś bliżej nieokreślona scena wojenna. Czytając blurb od razu nasunęło mi się skojarzenie z Predatorem, choć tu żadne nadprzyrodzone, czy nie z tego świata zjawiska nie mają miejsca, niestety, wątpliwym bohaterem thrillera jest 'zwykły', ludzki psychopata, szaleniec. Niemniej Predatora bardzo lubię i mam duży sentyment do tego jakże słodkiego i honorowego obcego, więc skoro skojarzenie się samo tak nasunęło, to postanowiłam spróbować, bo i sam Chattam przypadł mi do gustu.
Książka bardzo mi się podobała. Ale trzeba uprzedzić co wrażliwszych czytelników, że trup się ściele gęsto i w dodatku w dość okrutnych i wymyślnych 'inscenizacjach'. Gdzieś wśród różnych recenzji wyczytałam, że od razu wiadomo kto jest naszym 'przyjemniaczkiem', sama muszę przyznać, że wcale nie wiedziałam. Może gdzieś tam myślałam o tej właśnie osobie, ale zaraz sama odrzucałam taką możliwość, więc nie mogę powiedzieć, że książka jest pod tym względem jakaś wyjątkowo przewidywalna. Spodobało mi się ścisłe zakończenie książki, które wyjaśnia wiele tajemnic i plotek na temat bohaterów.
Może książka nie jest aż tak udana jak Otchłań Zła, którą czytałam jako pierwszą z książek autora, ale dobrze spędzał mi się przy niej czas. Postaci może nie jakieś cudownie rozbudowane, ale te okruchy ciemnej strony w charakterach każdej z postaci, które i również sugerowały możliwe inne zakończenie tej układanki, trafnie opisują każdego z nas z swoimi lękami, wątpliwościami i mrocznymi zakątkami naszych dusz.
Chattam używa fajnego stylu, który lekko i przyjemnie się przyswaja. Książka obfituje w dialogi, ale i opisy, choć te często są dość brutalnymi scenami mordów. Dobrze zbudowane napięcie i mnogość postaci wciąga czytelnika, ale nie przytłacza na tyle, żeby nie rozpoznać kto jest kim i skąd się wziął.
Strach jest najpotężniejszym motorem działania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz